Miała
taką smutną twarz i zapłakane oczy. W dłoni trzymała bukiet
kwiatów. Stała w tłumie ludzi. Nie zwracała na nikogo uwagi i
nikt na nią nie zwracał uwagi.
Nawet motyl, który siadł na
jej ramieniu nie wzbudził w niej uśmiechu, aż znużony bezcelowym
migotaniem swoich barwnych skrzydełek odleciał w Słońce,
szarzejąc w oddali.
Zbyt długo patrzyłem jak zmienia się w
szary pyłek przestrzeni i dziewczyna zniknęła mi z oczu.
A
może się wreszcie uśmiechnęła i już jej nie poznałem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz