W
zasmuceniu...
W
zasmuceniu swym nieoczekiwanym patrzę w deszcz i oczy mnie bolą.
Tylko oczy - nie tam żadne serce, czy dusza (tej nie mam).
Okno otworzyłem, by światu do dziupli wejście zrobić, ale tylko zapach deszczu mokry się wśliznął i owionął mnie smutkiem tajemniczym.
Nie lubię smutków tajemniczych, bo ból niosą a diagnozy choroby postawić się nie da.
Boli, doskwiera, a gdzie? Nie wiadomo i wydrapać nie można, i zedrzeć nie można, jak strupa, jak naskórka złuszczonego starością.
Okno otworzyłem, by światu do dziupli wejście zrobić, ale tylko zapach deszczu mokry się wśliznął i owionął mnie smutkiem tajemniczym.
Nie lubię smutków tajemniczych, bo ból niosą a diagnozy choroby postawić się nie da.
Boli, doskwiera, a gdzie? Nie wiadomo i wydrapać nie można, i zedrzeć nie można, jak strupa, jak naskórka złuszczonego starością.
Smutek
tajemniczy, bo deszcz pluszcze i przez
okno otwarte smutki mokre napływają zapachem deszczu majowego, i
w przestrzeń zadymioną mgłą wpatruję się bolącymi oczyma, bo
przecież nie sercem ani duszą nawet (tej nie mam).
Myśl mnie dopada nagła, a może pamięć przeczytana, że świat się rodzi co chwilę nowy i niepowtarzalny w czyjeś głowie, i nie wiem, czy to myśl smutna, czy radosna, czy tylko tajemnicza.
Myśl mnie dopada nagła, a może pamięć przeczytana, że świat się rodzi co chwilę nowy i niepowtarzalny w czyjeś głowie, i nie wiem, czy to myśl smutna, czy radosna, czy tylko tajemnicza.
A to tylko pewnie pozory i iluzje, jak to w deszczu...