wtorek, 14 maja 2019

Fiołek


- Ale ty jesteś piękny! - powiedziała przechodząc przez pokój od okna ku drzwiom i znikając za nimi.
W pokoju byłem tylko ja, a słowa były dobitne i precyzyjne. Ton głosu też nie pozostawiał wątpliwości. Uczucie aż buzowało prawdziwością przekazu.
Zamyśliłem się, bo w pokoju tylko ja byłem obecny i nikt inny nie mógł być adresatem owych, przenikających każde serce słów.
Niedowiarstwo jest jednak moją drugą naturą, bo innej (nawiasem mówiąc) nigdy nie miałem. Niedowiarstwo ograniczone -dodam - bo gdy słyszę pozytywne zdania o sobie, coś każe mi w nie wierzyć.
Ufny jestem taki, trzema słowami mówiąc.
Z niedowiarstwa jednak siadłem przed biurkiem (bo pokój miał w wyposażeniu biurko i inne jeszcze meble, ale nieistotne w tej historii), wyłożyłem i ustawiłem na jego blacie lusterko z podpórką, dla upewnienia się, że słowa zasłyszane są nie tylko prawdziwe (w co nie wątpiłem już po pierwszym zakołataniu serca), ale i uzasadnione, jak najbardziej.
Gruntownej analizie poddałem twarz swoją i głowę całą.
No, kształt ma doskonały,  bo już starożytni autorytatywnie stwierdzili, że doskonałość zawarta jest w kulistości. Była to myśl, która narzucała się z powodów optycznych. Głowa moja jest w swej kulistości doskonała i włosy nieliczne nie psują kształtu. Przy umiejętnym opuszczeniu brody w dół, podbródki (liczne ) nie narzucają swojej obecności. Czyli w kształcie uroda jest.
Oczy moje - analitycznie spojrzałem w samą ich głębię, ale wycofałem się szybko, bo dno blisko było, więc ta głębia nieprzesadna. 
Barwa - piwa jasnego pełnego, bo cokolwiek jakby z poranka jeszcze rozmyta. Czyli zamglona - nie kryję. Brwi, za to, krzaczaste, jak u Mefista samego i przy zmarszczeniu czoła, groźnym zejściem nad nosem wrażenie czynią... takie sobie, ale zawsze.
Nos, a owszem zmiennokształtny, jako to po przygodach, ale przecz to męska cecha i wstydu nie ma. 
Zmarszczki i podoczne cienie. To wszak oznaka doświadczenia a i wiedzy może jakiej tajemnej. No nie ma takiej, ale wizualnie to, kto wie...
Duch we mnie aż się rozpychał kiedy okazało się niezbicie, że piękny jestem i na zachwyt zasługuję, i skromność moja błędem jest, i wycofać z niej się muszę, jeśli prawda dla mnie wartością najwyższą .
Kiedy weszła i przeszła od drzwi do okna rzekłem niedbale.
- Masz rację, piękny jestem i doceniam twoją szczerość, a że doceniam możemy to jakoś przenieść na...
- Co !?????
Jej ekspresyjny ton nieco mnie zadziwił .
- No mówiłaś przed chwilą, że piękny jestem.
- Do kwiatka mówiłam, bucu! - wyrzekła zimno i pokazała mi malutką doniczkę, którą trzymała w dłoni. Maleńki w niej kwiatek.
To fiołek chyba był. 

Albo i fijoł zupełny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz