środa, 5 czerwca 2019

Ja zbrodniarz uczciwie zasądzony


Wielokrotnym jestem przestępcą i po wyrokach uczciwie zasądzonych, choć za zbrodnie nie popełnione.
Fakty były przeciwko mnie i to było gorzej dla mnie, a nie, jak zwykle, gdy jest odwrotnie i źle jest dla faktów.
Procedura zasądzania win moich uczciwa była, aż do bólu. Świadków przesłuchano dwóch, albo trzech, jak oznajmia pismo i na to pismo się zaklinających. Moich siedmiu, nie przesłuchano, ale oni niewiarygodni byli, bo nic nie widzieli z tego, co ja nie zrobiłem, a za co uczciwie mnie zasądzono.
Uczciwość i sprawiedliwość tak mnie ujęła, że dłońmi twarz objąwszy, pusty śmiech ukrywałem, by jej nie uchybić, bo mimo karalności, praworządny obywatel ze mnie i sprawiedliwości kalać nie śmiem z poszanowania.
Jednak, jakiś prawo-rządniejszy jeszcze ode mnie obywatel, przez palce me rozcapierzone, mój śmiech pusty zobaczył, mimo jego pustoty i dołożono mi czterdzieści dni za obrazę sądu (co ze skruchą uznaję za słuszne ze wszech miar), jak na pustyni postu, które jako jedyne przesiedziałem w areszcie, bo za inne zbrodnie w zawiasach mi dano.

Tam wreszcie spotkałem  ludzi bez winy najmniejszej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz